poniedziałek, 1 sierpnia 2016

MASECZKA Z GLINKI ZIELONEJ(ZRÓB SOBIE KREM)

Hej! Dziś mam zamiar zrobić sobie taki odprężający, kosmetyczny dzień, dlatego post będzie dotyczył jednego z jego etapów, a mianowicie maseczki z francuskiej glinki zielonej. O glince słyszałam oczywiście już dawno temu, używałam jej kilka razy, ale zawsze kupując gotową w saszetce. Jakiś czas temu odwiedzałam blogi, strony internetowe w poszukiwaniu naturalnych i sprawdzonych sposobów na cerę z niedoskonałościami i postanowiłam między innymi wypróbować tę glinkę w czystej formie, zrobioną przez siebie w domu. Efekt?
Jak czytamy na stronie sklepu, glinka "posiada silne własności odtłuszczające, matujące, oczyszczające i lekko złuszczające skórę. Działa przeciwzapalnie,  przyspiesza gojenie skóry, mineralizuje ją i oczyszcza z toksyn". Tyle dobrego chyba mi wystarczy, jest to cały szereg działań na których mi zależało. Znajdziemy też hydrolaty, z którymi można taką maseczkę przygotować, ja jednak postawiłam na wodę, by zobaczyć jak sprawdzi się zupełnie podstawowa wersja. 
Co mogę powiedzieć o samej aplikacji? O ile dobrze dobierzemy proporcje(co nigdy mi się nie udaje i muszę odlewać wodę albo dodać glinki), to maseczka ładnie się rozprowadza i nie ścieka. Zasycha natomiast bardzo wolno, w tej chwili mam ją na twarzy i dekolcie od około 10 minut i zdążyła wyschnąć dopiero na brzegach. Towarzyszy temu silne uczucie "unieruchomienia" twarzy i lekkiego łaskotania. Akurat to, że ciężko się choćby uśmiechnąć, nie jest jakąś nowością, jednak jest to dosyć upierdliwe uczucie, przez które tak rzadko wybieram tego typu maseczki. Ale dobra, za chwilkę zmywamy...
Co robi się też nie najłatwiej, trzeba się trochę pomęczyć. Zaraz po zmyciu jest przyjemne uczucie świeżości, skóra jest dokładnie oczyszczona, całkiem nieźle zmatowiona i nie ma uczucia ściągnięcia. Ja akurat dosyć szybko nałożyłam nawilżający krem, ale zwykle napiętą skórę odczuwam od razu po umyciu twarzy. Tutaj po zmyciu czuję się po prostu odprężona jak po fajnym zabiegu kosmetycznym. 
Produkty możecie zamówić o różnej pojemności: saszetkę 10g, 5 saszetek po 10g, 125g, 250g i 500g. Przede mną jeszcze test spiruliny, której się nieco obawiam, bo wiem, że siostra zareagowała alergicznie, ale cóż, nie przekonam się jak nie spróbuję.


1 komentarz:

Spam usuwam. Każdy dotrze do twojego bloga przez twój profil. Link w komentarzu mówi o tobie tylko tyle - prostactwo i brak profesjonalizmu. Szanujmy się!

Instagram